Polski Instytut Ekonomiczny opublikował w 10’24 raport pt. Konsekwencje zmian demograficznych dla podaży pracy w Polsce. Podane są prognozowane liczebności grup, które w poszczególnych branżach gospodarki i sektora publicznego podejmą aktywność zawodową oraz osób, które ją zakończą odchodząc na emeryturę. W transporcie, w którym najliczniejszą grupę stanowią kierowcy zawodowi, w latach 2025 – 2035 ma ubyć 247,4 tys. pracowników, a na ich miejsce ma się pojawić 99,1 tys. pracowników. Redukcja zatrudnienia zgodnie z prognozą PIE osiągnie 148,3 tys. osób. Nie ma dokładnej statystyki, ilu pracowników w Polsce jest zatrudnione w sektorze transportu (czyli we wszystkich gałęziach transportu). Wyrażając to dosadnie: dane podawane przez GUS są po prostu niewiarygodne. Szacuję, że w Polsce pracuje ok. 1 mln kierowców zawodowych, którzy wykonują różne zadania (przewozy autobusowe, taksówkarze oraz przewozy ładunków taborem różnych kategorii, w tym przesyłek kurierskich). Czy można sobie wyobrazić, że w nadchodzących dziesięciu latach ubędzie ich ok. 15%. Byłaby to katastrofa dla całej gospodarki.
Jeśli poziom potrzeb przewozowych w kraju nie ulegnie istotnym zmianom, to dla wykonania zadań transportowych będzie potrzeba takiej samej liczby pracowników, w tym kierowców. W tym zawodzie nie ma istotnych rezerw w organizacji pracy, których wykorzystanie pozwoliłoby zwiększyć wydajność pracy. Niedobór kierowców na terenie Polski można byłoby częściowo wypełnić, jeśli przewoźnicy międzynarodowi wycofaliby część kadry z wykonywania pracy za granicą.
Nie ulega wątpliwości, że zabiegi o zwiększenie zatrudnienia w transporcie drogowym doprowadzą do wzrostu płac kierowców. Coraz wyższe będą kosztów świadczenia usług transportowych. W konsekwencji będą rosły ceny zarówno na rynku konsumpcyjnym, w ślad za wzrostem cen na rynku zaopatrzeniowym.
Kommentare